Tytuł : To nie jest amerykański film
Wydawnictwo : Dragon
Rok wydania : 2019
Otworzyłam. Wkręciłam się. Przeczytałam. A napisanie opinii to istne pole minowe. Im mniej się wie, tym lepiej. I chociaż nie tak powinna wyglądać recenzja, to zapewniam, że po przeczytaniu przyznacie mi rację.
Od pierwszych stron znajdujemy się w samym centrum akcji. Nie tracimy czasu na wstępy i wprowadzenia.
Oliwia, psycholog, próbuje nakłonić swoją matkę na rozmowę z policją. Kobieta została uprowadzona i brutalnie zgwałcona, jednak odmawia kontaktu z funkcjonariuszami. Oliwia nie może zrozumieć jej postępowania, boi się, że zagrożone będę kolejne osoby. Nie wie, że to ona jest w wielkim niebezpieczeństwie.
Tyle mogę powiedzieć bez spojlerowania. Bo potem już się dzieje. Książka jest porównywana do "Dziewczyny z pociągu", jednak ja jej nie czytałam, więc ciężko mi stwierdzić; dlatego jak dla mnie, autorka stworzyła coś nowego, nieprzewidywalnego, niepokojacego, niby opartego na schemacie i takiej pewności, która potem odwróci się przeciwko czytelnikowi, zostawiając go z totalnym chaosem. Bo taka właśnie jest ta książka. Psychologiczna, brutalna, wzbudzajaca skrajne emocje. Bo może pieniądze, zazdrość, tajemnica rodzinna, która nie miała ujrzeć światła, schowana w sejfie, to tylko wierzchołek góry? I po mimo kilku mankamentów, jakim dla mnie była irytujaca bohaterka (może miała taka być?) i trochę potaktowane po macoszemu końcowe wyjaśnienie sprawy, powieść zapewnia świetną rozrywkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz